UWAGA: Portal dowcipas nie odpowiada za szkody i powikłania, które mogą być wynikiem długotrwałego śmiechu do rozpuku po przeczytaniu zamieszczonych tu dowcipów. Nie odpowiadamy także za straty kalorii utraconych w wyniku śmiechu (podczas śmiechu poruszanych jest około 60 mięśni) oraz za przyspieszenie powstawania zmarszczek mimicznych!
przychodzi facet do spowiedzi i mówi: - piłem, paliłem, waliłem ksiądz wyjmuje kalkulator, liczy i mówi: - w pokutę odmówisz 3 zdrowaśki przychodzi drugi i mówi: - piłem, paliłem, waliłem ksiądz znowu wyjmuje kalkulator, liczy i mówi: - w pokutę odmówisz 3 zdrowaśki przychodzi trzeci i mówi: - piłem, paliłem ksiądz wyjmuje kalkulator i mówi: -Ty, facet, idź se za konfesjonał zwal, bo mi ułamki wychodzą
Pewien kościół dowiaduje się, że wkrótce biskup do nich przyjedzie. Ksiądz postanawia kupić rybę. Idzie więc na targi. - Słucham? - Poprosiłbym jakąś dużą rybę. - Polecam tego pięknego Skuwiela... - Ależ proszę pana! Nie wolno klnąć! - Nie, proszę księdza,to taka nazwa. Wraca do kościoła i mówi do zakonnicy: - Proszę! Popatrz jakiego kupiłem dużego Skurwiela! - Ale proszę księdza! Nie wolno klnąć, to grzech! - Nie , to tylko taka nazwa... Zakonnica spotyka organistkę: - Pani organistko! Niech pani popatrzy na tego pięknego Skurwiela! - No, nie znałam siostry z tej strony! - Nie, to tylko nazwa tej ryby... W końcu przyjeżdza Biskup i zasiadają do stołu. - Ładna ryba! - mówi biskup. - Tak, to Skurwiel - mówi ksiądz - Skurwiel jakich mało! - mówi zakonnica - To naprawdę duży Skurwiel! - mówi Organistka Biskup, kładąc połówkę na stół: - No, cholera, widzę że tu sami swoi!!!
Spotkało się trzech księży i mówią jak każdy z nich rozdziela kasę z tacy. Pierwszy mówi: - ja to rysuje koło i podrzucam kase do góry. I co w kole to Boga, a co na zewnątrz to moje. A drugi się odzywa: - ja robie podobnie. Rysuję krechę, podrzucam kasę do góry. Co po lewej to moje, a co po prawej to Boga Na to trzeci: - ja to robię tak: podrzucam kasę do góry i co Bóg złapie to jego, a co spadnie to moje
Przychodzi facet do spowiedzi i mówi : Jestem żonaty, trafiła mi się kobieta ale jej nie wsadziłem tylko pocierałem Nim o nią. Ksiądz na to: wszystko jedno czy wsadziłeś czy pocierałeś i tak zdrada i tak, musisz w pokucie złożyć 100zł synu.Podchodzi facet do skrzynki gdzie wrzuca sie ofiarę, wyjmuje 100zł i pociera nią o skrzynkę.Ksiądz wyskakuje z konfesjonału i krzyczy : Widziłem wszystko co robisz synu?- Facet na to: ksiądz powiedział : wsadzać czy pocierać wszystko jedno!
Wchodzi kościelny do kościoła na godzinę przed sumą i widzi jakąś kobiecinę, która klęczy przed figurą i się modli. Przygotowawszy kościół do mszy, poszedł do zakrystii. Po mszy pogasił świece i wychodzi, ale widzi tę samą babinę, jak dalej się modli. Podchodzi do niej i pyta: - A co wy tu, starowinko, tak długo się modlicie? - Zgrzeszyłam, bo ja strasznie klnę i ksiądz kazał mi odmówić pięćdziesiąt zdrowasiek do Św. Piotra. - Ale to jest Św. Antoni, babciu! - No żesz k_rwa mać!!! Czterdzieści siedem zdrowasiek i ch_j psu w dupę poszło się j_bać!!!
Mama dała Jasiowi ostatnie 50 złotych na zakupy (do wypłaty było jeszcze 2 tygodnie) i mówi: - Jasiek kupisz chleb, margarynę i kawał sera. Reszta kasy trafia na stół. Jasiek poszedł do sklepu ale po drodze spodobał mu się miś za całe 50 złotych. Kupił misia i pędzi do domu. Matka na to: - Jasiu, co żeś ty zrobił, natychmiast idź i sprzedaj tego misia. Jasiek bez namysłu poszedł opchnąć misia sąsiadce. Wchodzi do jej mieszkania a sąsiadka w łóżku z jakimś facetem. Nagle rozlega się pukanie do drzwi. Sąsiadka wpycha faceta z Jasiem do szafy. Jasiek w szafie do faceta: - Kup pan misia. - Spadaj chłopcze. - Bo będę krzyczał. - Masz pięćdziesiąt złotych i się zamknij. - Oddaj misia. - Nie oddam. - Oddaj bo będę krzyczał. Sytuacja powtarza się kilkanaście razy. Jasiu zarobił kasy od cholery. Wraca do domu z zakupami: kawior, krewetki, szynki i całą furę szmalu kładzie na stole. Matka do Jasia: - Jasiek chyba bank obrabowałeś. Natychmiast do księdza idź się wyspowiadać! Jasiek poszedł do kościoła, podchodzi do konfesjonału i mówi: - Ja w sprawie Misia. - Odwal się! Już nie mam kasy.
Powodz w prowincjonalnym miasteczku. Ewakuacja ludnosci. Wojsko puka do kaplicy: - Prosze ksiedza, niech ksiadz ucieka! Ksiadz sie utopi! - Nigdzie nie ide, wierze w Opatrznosc Boska. Po trzech godzinach ksiadz siedzi na ostatnim pietrze parafii. Podplywaja motorowka: - Prosze ksiedza, niech ksiadz ucieka! Ksiadz sie utopi! - Nigdzie nie ide, wierze w Opatrznosc Boska. Minely kolejne godziny, ksiadz na szczycie dzwonnicy. Podplywaja znowu. - Prosze ksiedza, niech ksiadz ucieka! Ksiadz sie utopi! - Nigdzie nie ide, wierze w opatrznosc boska. Pietnascie minut i ksiadz juz z wyrzutami u Pana Boga. - Panie Boze, no jak tak mozna? Swojego wiernego sluge zawiesc? A tak wierzylem w Opatrznosc... - Glupcze!!! Trzy razy po ciebie ludzi wysylalem!!!
Do spowiedzi przychodzi młoda kobieta i mówi księdzu: K: Wybacz mi ojcze, bo zgrzeszyłam. O: A co konkretnie zrobiłaś, córko? K: Nazwalam pewnego mężczyznę skurwysynem. O: A dlaczego go tak nazwała?? K: Bo mnie pocałował. O: Tak jak ja całuję cię teraz? K: Tak. O: Moje dziecko, to nie jest powód, by nazywać człowieka skurwysynem. K: Ale ojcze, on dotknął jeszcze mojej piersi! O: Tak jak ja dotykam jej teraz? K: Tak. O: Moje dziecko, to nie jest powód, by nazywać człowieka skurwysynem. K: Ale ojcze, on mnie rozebrał! O: Tak jak ja ciebie teraz? - spytał ksiądz rozbierając ja. K: Tak, ojcze. O: Moje dziecko, to nie jest powód, by nazywać człowieka skurwysynem. K: Ale ojcze, on wsadził swoje wie-ojciec-co w moja wie-ojciec-co. O: Tak jak ja teraz? - spytał ksiądz wsadzając swoje wiecie-co w jejwiecie-co. K: Tak, taaaak, taaaaaaaaak, ojcze! O: kilka minut później Moje dziecko, to nie jest powód, by nazywać człowieka skurwysynem. K: Ale ojcze, on miał AIDS! O: To skurwysyn!
Młody ksiądz spowiada po raz pierwszy. Przychodzi dziewczyna: - Ciągnęłam druta. Ksiądz zaaferowany, nie wie co powiedzieć i biegnie do ministrantów i pyta: - Co proboszcz daje za ciągnięcie druta? - Po Snickersie...